Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/164

Ta strona została przepisana.
162
SZPIEG

dziekuy maiorowi Dunwoodi, że ci pozwolił przygotować się na śmierć, gdyż pułkownik Syngleton wydał naysurowszy rozkaz, aby wyrok naprzeciw ciebie wydany, natychmiast był wykonanym, skoro tylko schwytanym zostaniesz. Powtarzam ci, że nic ocalić cię nie zdoła, i że zginąć, nieochybnie musisz.
— Wiem o tém, rzekł Birch, lecz iuż zapóźno. Zniknęły nadzieie moie, iedyny obrońca ratować iuż mnie nie może.
— Jaki obrońca?
— Żaden; przynaymniéy on odda sprawiedliwość pamięci moiéy.
— Kto on?
— Nikt.
— Żaden i nikt. Cokolwiek bądź wszystko na nic ci się iuż teraz nie przyda. Lepiéy uspokóy się, pomniy, że godziny twoje są policzone, i myśl iedynie o uratowaniu duszy swoiéy. Ja iutro zrana nawiedzić cię przyide, z całego serca chciałbym