Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/166

Ta strona została przepisana.
164
SZPIEG

dłośoią znieważył, i na twą własną wzgardę zasłużył. Zapomniy o wszystkiém, pogódź się z Bogiem, i więcéy iuż do tego świata nie wzdychay.
Nie chcąc dłużéy pozostawać z człowiekiem, który go za narzędzie złego użyć chciał, Hollister, chociaż czuł się nieugiętym w swym charakterze, wstał, wziął latarnię, i więźnia swego własnym iego rozmyślaniom zostawił.
Niewiadomo nam co zaymowało Harweya, w pośród samotności iego, czyli polecił się opiece nieba, czy téż oddał się rozpaczy: to tylko pewna, iż sierżant wychodząc zalecił szyldwachowi, aby miał iak naywiększą baczność na więźnia, i nie pozwolił mu mówić do nikogo.
— Kiedy iednak odpowiedział żołnierz, Betty Flanagan weyść i wyiśc zechce, spodziewam się, iż zabronić iéy tego nie będziesz miał prawa.