Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/169

Ta strona została przepisana.
167
ROZDZIAŁ VI.

trzęsąc się ze złości iak Meduza, słuchać go nie chciała; odepchnęła go silnie, poszła ku wozowni, i udała się do swéy zwykłéy sypialni, nie spodziewaiąc się, aby takowa zaiętą iuż bydź miała. Przybycie iéy musiało bez wątpienia obudzić znayduiąccgo się tam więźnia, gdyż natychmiast uciszył się i chrapać przestał; lecz nie wyszło kwadransa, gardłowa harmonia na nowo usłyszéć się dała.
W tym momencie wartę zmieniać przyszli, i szyldwach zdaiąc straż drugiemu, rzekł do niego: Dobrze tu się wytańcuiesz, nim nogi zagrzeiesz Johnie! Słyszysz muzykę Szpiega? Betty tam weszła, i wkrótce zapewne oboie przygrywać ci zaczną.
Kapral z towarzyszącemi dragonami, głośnym odpowiedzieli mu śmiechem, i poszli daléy zmieniać służbę.
W kilka minut późniéy Betty, drzwi otworzyła i wyiść chciała, lecz ią szyldwach za fartuch przytrzymał.