Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/171

Ta strona została przepisana.
169
ROZDZIAŁ VI.

komory, gdzie wszystkie rzeczy mam złożone.
— Milcz stara czarownico! krzyknął żołnierz wyrywaiąc iéy od gęby butelkę, dokuczaiącém mu zimnem zniecierpliwiony, idź sobie budź Kapitana, Majora, samego nawet szatana, byłeś mi tylko nie przebudziła szpiega. Śpiącego łatwiéy dopilnować można.
Betty odchodząc od niego cóś sobie niewyraźnie pod nosem pomruczała, wyszła z domu, i szyldwach stoiący przy bramie, widział ią idącą, ku mieszkaniu kapitana Lawton, iak sama mówiła, po wymierzenie sprawiedliwości. Oboie iednak nie widzieli się z sobą, i późniéy dopiero dowiedzą się o sobie, iak noc przepędzili.
Żaden zresztą wypadek nie zatrwożył spoczynku Kramarza, który w słodkim śnie ukoił swe troski, i zapomniał że nie dla niego, iuż iutro słońce przyświecać miało.