Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/189

Ta strona została przepisana.
187
ROZDZIAŁ VII.

sząc aby przez kogo byli ścigani, zatrzymali się przy iednéy skale; i sądząc że w tém mieyscu zupełnie bezpieczni będą, stanowisko noclegu sobie obrali.
— Tak tedy, rzekł ieden z nich, gdy drudzy towarzysze iego dla rozgrzania się z mroźnego wiatru rozkładać ogień zaczęli, niema co dłużéy robić w Hrabstwie Westchcster: byłoby nam teraz ciepło, gdyby dawszy nam po grzbiecie, napaść ieszcze na nas chcieli te katuiące dragony.
— Przeklęty potępieniec Lawton! zawołał Skinner, dostanę go przecie w me ręce, i choć mi się nie udało, że dotąd ziemi nie gryzie, niedługo iednak w piekle czartowską iego duszę, smażyć w smole będą.
— Tak, rzekł piérwszy, i kiedy to będzie? nie rozumiem iak można chybić człowieka na pięćdziesiąt kroków.
— To ten pies dragon co leciał za mną, nie dał mi dobrze wymierzyć, i przytém tak