Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/193

Ta strona została przepisana.
191
ROZDZIAŁ VII.

Jakby piorun w nich uderzył, zerwali się czém prędzéy, i nie myśląc o sporządzoném dla siebie iedzeniu, wyrzekłszy się swéy odzieży i broni, wpadli na konie i w nieładzie rozpierzchnęli się po lesie.
Gdyby rzeczywiście Kapitan Lawton, znaydował się w tém mieyscu, byłby z nowém podziwieniem uyrzał ieszcze Betty Flanagan, która w kilka minut po ucieczce bandytów, z wszelką ostrożnością zeszła z wierzchołka skały, gdzie będąc ukrytą, miała sposobność wysłuchać całéy ich rozmowy, i rzucić postrach pomiędzy niemi. Poczém zbliżywszy sié do ognia, pewna że więcéy nie wrócą, korzystała z posiłku wprawdzie nie dla niéy sporządzonego, wybrała sobie część lepszéy ich odzieży, i gdy dnieć zaczynało, weszła znowu na skałę, przy któréy cała ta scena się działa.