Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/204

Ta strona została przepisana.
202
SZPIEG

— Co to iest? zawołała zrywaiąc się z łóżka, z żywością dragona gdy usłyszy trębacza budzącego do koni, czyżeś iuż tak zgłodniał, że iuż chcesz śniadania? Patrzysz na mnie iakbyś chciał mnie połknąć! czekay kleynocie, czekay, natychmiast każę ci usmażyć polędwicę zméy Jenny, iakieyś ieszcze nigdy nie iadł w swém życiu.
— Milion szatanów! zawołał Sierżant, zapominaiąc w tym momencie swéy religiynéy filozofii, o piękne tu idzie śniadanie; upiekę cię, duszę z ciebie wypuszczę, ieżeli mi nie powiesz coś zrobiła z więźniem.
— Z więźniem! ale...... rzekła szynkarka, spostrzegaiąc panuiący nieład w iéy izbie, któź mógł bydź tak zuchwałym, że mi iakiegoś towarzysza noclegu, do méy izby wpuścił.
— Dobrze udawać umiesz kuglarko! lecz to rzecz dowiedziona, że nie kto, tylko ty pomogłaś kramarzowi do ucieczki.