Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/206

Ta strona została przepisana.
204
SZPIEG

— I któż chciałby iak pies wisieć? rzekła Betty dorozumiewaiąc się po części o co rzecz szła. Nie wszyscy urodzili się do postronka, iak ty Panie Sierżancie.
— Milcz! zawołał Dunwoodi, okoliczność ta iest nader ważną; i potrzebuie naymocnieyszego śledztwa. W téy izbie iak widzę ieden iest tylko wchód drzwiami, więzień nie mógł wycisnąć się ścianą, oczewiście zatem wypada, że szyldwach dał się przekupić, albo też zasnął. Sierżancie Hollister, ci którzy téy nocy przy drzwiach byli na warcie, niech mi się stawią natychmiast.
Że ieszcze nie nadeszła była godzina w któréy zluzowani bydź mieli, wszyscy przeto znaydowali się w kordegardzie, i w momencie przed Majorem stanęli. Jednozgodnie utrzymywali oni, że podczas ich straży, nikt z izby za więzienie szpiega służącéy, nie wychodził. Jeden tylko szczególnie zeznał, iż Betty w półgodziny po