Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/208

Ta strona została przepisana.
206
SZPIEG

Porucznik Masson stoiący obok niego odebrał biblię, i czytać zaczął co następuie
“Zaświadczam ninieyszém, iż ieżeli zniewolony iestem uchodzić przed temi, którzy mnie prześladuią, to iedynie za pomocą Boga, którego polecam się opiece. Musiałem do tego użyć niektórych sukni téy kobiety, co tu obok mnie spała, lecz za nie znaydzie nagrodę w swéy kieszeni. W dowód czego podpisuię. “Harwey Birch”
— Jak to, iak to! zawołała Betty, Szpieg, zbrodniarz, niegodziwiec porwał mi suknię? i gdzież iest więc móy kapelusz słomiany? zabrał mi także. Trzeba go ścigać Majorze Dunwoodi; trzeba żeby był powieszony, ieżeli iest sprawiedliwość w kraiu.
— Może téż nie będziesz tak surową, skoro zayrzysz do swéy kieszeni, odezwał się młody Chorąży, który nieprzywięzuiąc wielkiego znaczenia do ucieczki więźnia, więcéy bawił się całém tém zdarzeniem.