Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/209

Ta strona została przepisana.
207
ROZDZIAŁ VIII.

Szynkarka nie omieszkała iednéy minuty korzystać z rady Chorążego. Ah! zawołała znayduiąc iednę gwineę w kieszeni, to prawdziwy kleynot ten Kramarz, niech sobie żyie, i niech mu się iak naylepiéy powodzi: ieżeli w saméy rzeczy kray zdradza, iak go o to obwiniaią, przynaymniéy podobny iest do wody, co iednym zabiera, drugim przynosi.
— Dunwoodi wychodząc nakoniec z wozowni spostrzegł Kapitana Lawtona, który w milczeniu oboiętnie téy całéy przypatrywał się scenie. Sposób ten zachowania się iego, sprzeczny z wrodzoną mu porywczością, uderzył Maiora. Ich oczy spotkały się z sobą, i iedném na siebie weyrzeniem zdawali się porozumiéć z sobą wzaiemnie. Dunwoodi wziął Kapitana pod rękę i wszedł z nim do małego ogródka, gdzie przeszło pół godziny, rozmowa pomiędzy nimi, sam na sam trwała. Jeden przed drugim nie ukrywał swych myśli. — Kapitan przyznał się, iż w nocy poznał