tylko swą skrzynkę, i natychmiast zobaczysz się z oycem.
— Mam ią tam w kącie, odpowiedział Birch, który nim wszedł do oyca zostawił swóy kramik za drzwiami, aby na każdy wypadek ułatwić sobie ucieczkę.
— Cóś kaducznie lekka, rzekł Skinner podnosząc ią z ziemi, i rozciął ią wpół pałaszem, niechcąc zadawać sobie pracy w rozwiązaniu postronków, któremi dokoła okręconą była. Pieniędzy cóś nie widać! zawołał; do wszystkich czartów, ty musisz mieć złoto, bo pewien iestem że ci papierami nie płacą. Powiedz zaraz gdzie masz pieniądze?
— Tak to dotrzymuiesz słowa twoiego? rzekł Harwey.
— Odday pieniądze! krzyknął Skinner piorunuiącym głosem, przykładaiąc mu bagnet do piersi.
W tym momencie lekkie poruszenie w pobliższéy izbie usłyszéć się dało.
Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/21
Ta strona została przepisana.
19
ROZDZIAŁ I.