Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/212

Ta strona została przepisana.
210
SZPIEG

— Słowa pomiędzy przyiaciołmi, są niczém sierżancie. Ileż to razy powadziliśmy się z moim nieboszczykiem mężem Michałem Flanagan, z tém wszystkiém każdy wié, żeśmy się kochali, iak teraz mało widzieć w świecie takiego małżeństwa.
— Michał był dobrym żołnierzem, i poczciwym człowiekiem, rzekł weteran wychyliwszy do dna swą szklankę. Nasz oddział wysłany był wtenczas do szarży i po dwukrotném natarciu pokonaliśmy nieprzyiaciela na głowę: lecz biedny Michał ugodzony w piersi karabinową kulą, padł przy moim boku, i pamiętam że miał postać tak ieszcze, spokoyną, iakby umarł na swém łóżku, po dwuletniéy chorobie.
— Tak iest, rzekła wdowa; ale Michał miał nadzwyczayny apetyt. Dwie osoby, iak ia i on, potrzebowaliśmy za dziesięciu dragonów; lecz z tobą Panie Hollister, ah! z tobą wcale co innego, samaby nas miłość karmiła.