Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/217

Ta strona została przepisana.
216
ROZDZIAŁ VIII.

Podczas śniadania, dwóch gońców ieden po drugim, przybyło z depeszami od Pułkownika Syngleton, do Maiora. Piérwszym uwiadamiał go, iż woyska nieprzyiacielskie zbliżyły się ku brzegom Hudsonu, i że naprzeciw nim czynnie działać wypada; w skutku czego zalecał mu aby bez naymnieyszéy zwłoki zmienił stanowisko swoie do innego mieysca, które mu wskazywał, i aby zostawiwszy iedynie w Cztero-Kątach wszelkie bagaże, rannych, oraz załogę z dwunastu ludzi złożoną, dowództwo nad tém wszystkiém iednemu Officerowi, i dozór Doktorowi Sytgreaw powierzył. Drugim rozkazem polecał mu dostawić pod mocną strażą, Kapitana Warthon do obozu.
Smutny ten obowiązek, któremu oprzeć się nie było podobna, wprowadził w rozpacz Majora. Widział on wszystkie nadzieie swe, całą przyszłość swoię, tą wiadomością zniszczone. Dwadzieścia blisko razy chciał wsiąść na konia, osobiście oznaymić w Szarańczach ten cios okropny, i ułagodzić ile możności cierpienia nieszczęśliwéy familii, lecz rozkaz wymarszu