Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/32

Ta strona została przepisana.
30
SZPIEG

wszystkiém znać nic dał, a szczerze wyznaię, że skóra drży na mnie kiedy o nim wspomnę.
— Przeklęty tchórzu! zapomniałeś ze Dunwoodi iest teraz w Cztero-kątach, o dobre ztąd dwie mile.
— Nie o Dunwoodim też mówię, ale o kapitanie Lawton, który siedzi teraz w domu starego Warthona. Kiedym wyprowadzał ze stayni konia tego pułkownika, niewiem iak on tam się zowie, tom widział, że oddział Lawtona stał ieszcze na dziedzińcu.
— I cóż z tego, niech sprobuie na nas uderzyć, to wtenczas dopiéro zobaczy, iak mu potrzepiem iego dragonów.
— Lecz spotkawszy się z niemi, nie będziem iuż mogli plądrować po kraiu, i nowe gdzie zachwycić zdobycze.
Te ostatnie słowa, uspokoiły chciwego Skinnera: