Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/39

Ta strona została przepisana.
37
ROZDZIAŁ II.

W tém doktór zbliżywszy się ku niéy, przerwał iéy opowiadanie, i zapytał się iaki byłby rodzay słabości nieboszczyka?
Katy spoyrzała na nieznaiomego, który interessować się stratą iéy pana zdawał. Miała ona na sobie suknię niedzielną, chustkę na ramiona zarzuconą, którą poprawiaiąc odpowiedziała.
— Nieszczęście, klęski czasu, utrata fortuny wprowadziła go do grobu: dzień za dniem coraz bardziéy słabiéć zaczął, mimo wszelkich mych starań, które około niego miałam, a teraz kiedy Harwey stał się tułaczem, któż mi za kilkoletnie usługi zapłaci?
— Bóg nagrodzi ci dobre uczynki, rzekła Miss Peyton.
— W nim téż to iednym cała nadzieia moia, odpowiedziała Katy: przed trzema laty com tylko miała grosza, oddałam wszystko w ręce Harweyowi, a teraz kto mi moią pracę powróci? kilka razy radzili mi bra-