Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/4

Ta strona została przepisana.
2
SZPIEG

o tyle tylko uprawiali swe pola, o ile niezbędna ich wymagała potrzeba, i to zaraz po żniwie zbiory swe iak naystaranniéy chować musieli. Wprawdzie nie mieli oni przyczyny, napełniać niemi szpichlerzy swoich, wiedząc, iż woyska z iednéy czy z drugiéy strony wypróżnić ie nie zaniedbają. W całych okolicach Szarańcz, ledwie co dwa domy pustkami niestały, ieden Pana Whartona; drugi Bircha, o ćwierć mili położone od siebie, w tem samem właśnie mieyscu, gdzie przed kilko dniami zaszła potyczka, pomiędzy iazdą Amerykańską, i korpusem Angielskim, dowodzonym przez pułkownika Welmer. Dzień ten, który zwyciezką sławą okrył powstańców, tak był obfity w wypadki, tyle scen różnych w sobie mieścił, iż z nich Katy Haynes, zebrała sobie na całe życie, niewyczerpane źrzódło rozmowy. Dotąd nieprzywiązywała się ona do żadnych opinii politycznych; na czyiąkolwiek bądź stronę prze-