Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/40

Ta strona została przepisana.
38
SZPIEG

cia moi, żebym odebrała od niego pieniądze, lecz zdawało mi się, iż każdego czasu można będzie skończyć z osobami, z któremi się pod iednym dachem żyło.
— Jestżeś iaką krewną Harweya Bircha? zapytała Miss Peyton?
— Lecz...... nie, odpowiedziała Katy po chwili namysłu, z tem wszystkiém zdaie się, iż powinnam miéć naybliższe prawo do odziedziczenia domu z ogrodem, ieżeli to bowiem pozostanie własnością Harweya, zapewne nam ią zabiorą. I obracaiąc się do Lawtona, który ią wciąż przenikaiącém mierzył weyrzeniem.
— Radabym wiedzieć, dodała, iakie w tém iest zdanie tego zacnego Pana, zaymuiącego się iak widzę słusznością méy sprawy.
— Pani, rzekł Kapitan, pozdrawiaiąc ią z szyderskim uśmiechem, nic bardziéy nad nią i nad historyą iéy życia zaymuiącego bydź nie może, lecz wiadomości moie nie