Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/43

Ta strona została przepisana.
41
ROZDZIAŁ II.

tona, iż chcąc przedłużyć dalszą rozmowę, nową podał do niéy materyię.
— Sądzę, rzekł, iż oyciec Harweya nie na co innego, tylko na chorobę wieku zakończyć musiał.
— Nie wiek, ale domowe zgryzoty wtrąciły go do grobu, dodała z żywością Katy. Nic bardziéy szkodliwszém bydź nie może, iak niespokoyność, chociaż i to prawda, że iak czas przyidzie nie ma na świecie doktora, coby nas uratował od śmierci.
— Zwolna, zawołał Sytgreaw mylisz się zupełnie w tym względzie. Oczywiście z porządku natury wypływa, iż wszyscy umierać musiemy, lecz na to Opatrzność dała człowiekowi rozum, aby zapobiegł niebezpieczeństwu dopóki tylko może.....
— Umrzéć, podług formy, przerwał Kapitan, i męczyć się na to aby secundum artem życie zakończyć.