Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/45

Ta strona została przepisana.
43
ROZDZIAŁ II.

— Tak się spodziewam, rzekł Lawton, iż doktor bynaymniéy o tém nie wątpi, i iedynie pytał się tylko, czemeś go leczyła.
— Ah! to co innego, rozmówiliśmy się iak niemy ze ślepym, zawołała Katy, śmiejąc się ze swéy pomyłki, naywięcéy robiłam mu z ziół napoie, i wzmacniaiące tyzanny.
— To dobrze, rzekł Sytgreaw, proste dekokta czasem są lepsze, niżeli inne lekarstwa, któremi nieumieiętni lekarze zabiiaią; ale czemużeś w takim razie nie przywołała iakiego urzędnika zdrowia?
— Urzędnika! powtórzyła Katy; niech mnie Bóg broni, alboż urzędnicy iak ich tam zowią, mało zniszczyli syna, aby ich ieszcze wzywać do oyca?
— Doktor Sytgreaw nie mówi o urzędniku cywilnym, lub woyskowym, rzekł Lawton z powagą, lecz przez ten wyraz rozumie doktora.