Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/67

Ta strona została przepisana.
65
ROZDZIAŁ II.

celem bliższego przekonania się, czyby mu na czém nie brakowało. Młody Kapitan właśnie zdawał się zasypiać. Pełno większych i mnieyszych naczyń, flaszek napełnionych różnemi napoiami i lekarstwami, stało rozstawione na stole, stosownie do zwyczaiu doktora Sytgreawa; kilka minut zatrzymała się nad nim, łzy iéy się w oczach zakręciły, i odeszła na palcach, sądząc iż spostrzeżoną nie została.
Samotna w swoim pokoiu, bardziéy ieszcze w duszy powstawała przeciw Sytgreawowi, że tak uszczypliwie mówił o zdrowiu Pułkownika Welmer. Franciszka która nieukontentowanie swéy siostry dostrzegła, chcąc ią rozerwać przyszła do niéy, i zaproponowała przechadzkę do ogrodu, na co gdy Sara namówić się dała, obydwie wziąwszy się za ręce na dół zeszły.
— Przyznam siej że w tym chirurgu, którego nam Dunwoodi przysłał, rzekła Sara, iest tak cóś nieprzyiemnego, iżbym