Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/68

Ta strona została przepisana.
66
SZPIEG

z serca chciała, aby iak nayprędzéy sobie od nas wyiechał.
Franciszka spoyrzała z uśmiechem na swoię siostrę, która zarumieniwszy się, oboiętnym dodała tonem:
— Lecz prawda zapomniałam, iż on należy także do téy sławnéy kawaleryi Wirgińskiéy, o któréy bez uszanowania mówić nie wolno.
— Uszanowanie od twéy woli zależy, moia siostro: odpowiedziała Franciszka, przymówką tą nieco dotknięta. Zdaie się iednak, iż kto kray swóy broni, i za iego swobody krew własną przelewa, ten godzień szacunku, i miłości współziomków swoich.
— Czuiąc ważność tych obowiązków, uiszczasz się wiec z długu winnego oyczyźnie swoiéy, rzekła Sara z uśmiechem; niech cię to iednak nie obraża, lecz szczerze ci powiem, Dunwoodi pozwolił sobie nadużyć gościnności naszéy, nasyłaiąc na