Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/71

Ta strona została przepisana.
69
ROZDZIAŁ II.

nad sobą, całą przegranę, nieszczęśliwym iedynie przypisywał okolicznościom.
— Słowem, Warthonie! rzekł Pułkownik podnosząc się z łóżka i nogę iednę naprzód wyciągaiąc, przegrana nasza stała się skutkiem nieszczęśliwych zdarzeń których uniknąć nie było w naszéy mocy. Któż bowiem mógł się spodziewać, żeby konia pod tobą zabito, i żeby przez to rozkazy iakie wydałem Majorowi, nacierania powstańców z prawego skrzydła, wykonane nie zostały?
— Prawda, odpowiedział Henryk, posuwaiąc mu nogą pantofle do łóżka; gdyby ten plan był się nam powiódł, owa sławna kawalerya Wirgińska, pewnieby iuż drugi raz wpole nie wyszła.
— I nie potrzeba było do tego tylko kilku minut, dodał Welmer, drugą nogę z łóżka podnosząc, ale do tego koniecznie jeszcze wypadało wyrugować ochotników,