Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/76

Ta strona została przepisana.
74
SZPIEG

— I któż bez zapału mógłby patrzeć na tak przecudną istotę, iaką iest Miss Peyton?
— Co znowu? to kobiéta bardzo godna, rozsądna, nadzwyczaynie uprzeyma, iedyna pani w domu, ale żeby miała bydź przecudną, tego nie powiem. Zresztą i to prawda, że miłość zależy od upodobania, wyobrażenia i fantazyi. Co do mnie, mimo twego uniesienia, przed piętnasto laty, szukałbym w niéy tych wdzięków, które ty teraz znayduiesz.
— Oszalałeś Lawtonie! iakże kiedy naywiecéy, ieżeli miéć może dwadzieścia lat.
— Dopuściwszy niech ma dziewiętnaście, rzekł kapitan z niewzruszoną powagą, ale cóż z tego, gdy na swóy wiek za nadto posunęła się w zmarszczki na twarzy, i przebiiaiącą się z pod czepka siwiznę.
— To bydź nie może; musi bydź w tém iakaś pomyłka Lawtonie.