Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/79

Ta strona została przepisana.
77
ROZDZIAŁ III.

wał się daninę. Pokóy przytém kapitana tak był szczęśliwie położony, iż cała para z korzennych przypraw, nie wzniosła się prosto z kuchni w powietrze, bez oddania mu hołdu koło iego okien, które dla świeżego powietrza do połowy otworzył. Znayduiąc się zresztą w takiém mieyscu, i w towarzystwie osób, dla których winny znał szacunek, nie zaniedbał swéy toalety. Z podróżnego mantelzaka dobył batystowéy koszuli z prześlicznemi koronkowemi mankietami, i z takimże samym gorsem, starannie upudrował swe czarne włosy, wychędożył i oczyścił swóy mundur trochę nadszarzany, wytarł kredą srebrne ostrogi, oraz pochew pałasza, włożył wyglansowane buty, i tak wystroiony, czekał z niecierpliwością obiadowéy godziny, w któréy zaprosić go miano.
Cezar iuż od nieiakiego czasu czynnym bydź zaczął, i ustawicznie przechodził się z sali iadalnéy do kuchni, i ztamtąd na-