Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/94

Ta strona została przepisana.
92
SZPIEG

— Doświadczałeś zapewnie w szeregach — swoich, iakiego nadużycia ludzkości dopuszczali się żołnierze, któremi Kapitan Lawton dowodzi.
Pułkownik poprawiwszy się na krześle z większą słuchać zaczął powagą.
— Nie tayno ci bydź musi, Pułkowniku, iż dragoni Wirgińscy znani z olbrzymiéy swéy siły, orężowi swoiemu iedynie ufaiąc, żelazną ręką tłumią wszelkie nauk światło: że rany od ich pałasza zadane, mimo całego wysilenia, i sztuki naybiegleyszego lekarza, uleczone iuż bydź nie mogą. Teraz zdaię się na ciebie Pułkowniku, pewien iż odpowiedź moia tryumfować mi pozwoli: twóy korpus nie byłby równie porażony, gdyby naprzykład w mieysce głowy, poprzestać chcieli na odcięciu prawéy ręki, żołnierzom twoim?
— Zawcześnie uprzedzony, mógłbyś się zawieść doktorze, odpowiedział obrażony