Pułkownik tém szczególnieyszém zapytaniem.
— Czyby i tak sprawa wolności naszéy miałaby bydź niesprawiedliwością, i uciskiem obcych stargana, dodał doktór, niezważaiąc na odpowiedź Pułkownika.
— Przyznam się, rzekł Welmer z żywością, iż nie rozumiem, w czém zbuntowanie się wasze, uważacie za użyteczne sprawie wolności.
— Sprawie wolności! powtórzył doktor z naywiększém zadziwieniem. Sprawiedliwy Boże! za cóż więc walczemy?
— Aby żyć w niewoli, odpowiedział Anglik z miną przywięzuiącą ważne znaczenie do swego twierdzenia, aby powstaiąc naprzeciw praréy władzy, pełnego dobroci Monarchy, oddać rządy kraiu w ręce gminu, którego wyuzdana swawola, późniéy was samych, swobody wasze rozszarpie. Dzieci iednéy matki, nigdy żyć z sobą w zgodzie nie będziecie.
Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/95
Ta strona została przepisana.
93
ROZDZIAŁ III.