Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/10

Ta strona została przepisana.
10
SZPIEG

— Jakto zniknął! któż go przecie sprzątnął bez mego pozwolenia?
— Sam Belzebub, odpowiedziała Betty, i ciebie kiedy tak ieszcze porwie Panie Doktorze, mimo wszystkich twych wiadomości, iakie posiadasz.
— Milcz! zawołał Lawton. Z żołnierzami ci tylko takie żarty uchodzą, ale nie z officerem, dla którego ty miéć uszanowanie powinnaś.
— Alboż mnie nie nazwał przed dwoma dniami brudną Betty Flanagan? rzekła bazarka. Téy obrazy, téy moiéy krzywdy, miesiąc mu cały nie zapomnę.
Sytgreaw widząc, iż zawziętą Meduzę trudno byłoby przeprosić, nie spodziewaiąc się od niéy upragnionego śniadania, zawiedziony w przeznaczonym dla ciotki swoiéy darze, postanowił poiechać do Szarańcz, dla przekonania się o zdrowiu Kapitana Syngleton. Lawton obrał się iego towarzyszem, i obydwa w momencie zo-