Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/100

Ta strona została przepisana.
100
SZPIEG

Hollister spiął swego ostrogami, wyprzedził oddział, i sam posunął się w tę stronę, gdzie za chwilę spostrzegł przy bladém świetle xieżyca, zbliżaiącego się ieźdzca ku sobie.
— Stóy! kto iesteś? gdzie iedziesz? zawołał z dobytym pałaszem zmierzaiąc ku niemu.
— Toś ty Hollister? rzekł Lawton poznaiąc go po głosie. Zawsze gotów, zawsze pilny w swéy służbie. Właśniem cię téż szukał. Gdzie masz swoich dragonów?
— O dwa kroki, czekaią na twe rozkazy Kapitanie! odpowiedział weteran, uradowany, iż się z odpowiedzialności uwolnił, i że na nieprzyiacielu będzie mógł nowe meztwa swego okazać dowody.
Kapitan obiął dowództwo nad swym oddziałem, kilka słów przemówił dodaiąc odwagi, i co tylko konie wyskoczyć mogły, ku Szarańczom się puścił.