Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/109

Ta strona została przepisana.
109
ROZDZIAŁ V.

nowe trawiąc żywioły, wzmógł się ieszcze bardziéy, i coraz z dymem w iskrzących kolumnach, ku obłokom się wznosił; raptowne światło cały pokóy oświeciło, i Franciszka skoczywszy do okna, uyrzała z przestrachem, pędzone wiatrem płomienie, wdzieraiące się do ich pokoiu.
— Siostro moia! krzyknęła w rozpaczy, dom się pali! wstaway! ratuymy się!
— Co za wspaniałe światło, rzekła uśmiechaiąc się Sara: niebieska iasność zeszła nakoniec, i dla mnie nieszczęśliwéy.
Franciszka widząc się iuż tak blisko zguby, wybiegła z pokoiu obcéy wzywaiąc pomocy; lecz przechodząc przez korytarz, dym snuiący się po nim kłębami, całkiem ią ogarnął, i iuż upaść miała, gdy się uczuła bydź uchwyconą olbrzyma rękami. Wyniesiona na podwórze, poznała w wybawcy swoim Lawtona, a słuchaiąc iedynie głosu serca swoiego, zawoła-