Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/123

Ta strona została przepisana.
123
ROZDZIAŁ VI.

żebym się raz ieszcze spotkał z nim w mém życiu.
— Nie, Kapitanie, nie! odezwała się pułgłosem stoiąca za nim z tyłu Betty Flanagan, za nic w świecie nie oddaway Roanoke. To koń rzadki; zdrowe ma nogi, Z dobrego gniazda, wyuczony drapać się po skałach iak wiewiórka po drzewie, słowem podobnego iemu za żadne pieniądze nie dostanie.
— Kobiéto zawołał Lawton, pięćdziesiąt naylepszych koni, iakie się nad brzegami Potomaku znayduią, nie warte są téy kuli, któraby ugodziła zbrodniarza.
— Idźmy, rzekł doktór, powietrze wilgotne i zimne téy nocy, może zaszkodzić Jerzemu, iako téź i damom, wypada ich przenieść w spokoyne iakie mieysce, w którémby staranie i posiłek zabezpieczyć im można.
Rozsądna ta uwaga zniewoliła Lawtoma, do wydania potrzebnych rozkazów, aby