Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/130

Ta strona została przepisana.
130
SZPIEG

— Zapewne odezwała się w tym momencie szynkarka, któraby nigdy zmilczeć nie mogła, w tak ciekawém dla niéy zdarzeniu: wiedziéć pewnie o nim musisz, iż iest ani mniéy ani więcéy, tylko żywy Belzebub, iak go sierżant Hollister nazywa, a sierżant co powie, to pewno święta prawda.
— Szalone uprzedzenie, potwarz niegodna, zawołała Katy z żywością; poczciwszego nie masz kramarza, nad Harweya Bircha. Belzebub! a dlaczegóż czyta bibliią, żegna się, i codziennie pacierze odmawia?
— W każdym razie, rzekła Betty, zawsze on iest iednym z mnieyszych szatanów, bo płaci gwineami, i niemożna powiedzieć, aby w nich złoto fałszywe bydź miało. Jednakże sierżant zapewnia, że on iest złym duchem, odbywaiącym pokutę w postaci człowieka, i tak pewnie bydź musi, gdyż sierżant, człowiek światowy, wszyscy go znaią, i sam Pan Kapitan nie za-