Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/155

Ta strona została przepisana.
155
ROZDZIAŁ VII.

— Różne o nim chodzą pogłoski, którym wierzyć trudno, a zaprzeczyć nie można, rzekła Franciszka wpatruiąc się w nia, iakby po niéy dokładnieyszego wymagała objaśnienia.
— Ach to wszystko fałsze! zawołała Katy: sierżant Hollister głosi te wieści, co sam sobie utworzył: Harwey niema żadnego związku z Belzebubem, bo pewnie gdyby mu zaprzedał swą duszę, kazałby sobie lepiéy za nią zapłacić.
— Nic oto go posądzam, rzekła Franciszka z uśmiechem, ale czy tylko nie zaprzedał sic iakiemu Xiążęciu ziemskiemu, który wprawdzie łagodny i wspaniały, za nadto przywiązał się do dochodów swoich, aby chciał bydź dla naszego kraiu sprawiedliwym.
— Królowi Angielskiemu! dobrze więc Panno Franciszko, taką rzeczą to i brat iéy zostaiący teraz w więzieniu, iest także w służbie Króla Jerzego?