Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/167

Ta strona została przepisana.
167
ROZDZIAŁ VIII.

ku piechoty, Jego Kyólewskiéy Mości Wielkiéy Brytanii?
— Tak iest, odpowiedział Henryk.
— Należałoby, rzekł ieden Sędzia do Prezyduiącego ostrzedz więźnia, aby nie przytaczał takich okoliczności, któreby inu zaszkodzić mogły, lecz i owszem, aby wyznał te, które na iego obronę tłumaczyć się dadzą. Chociaż iesteśmy Sądem woyskowym, nie możemy dla tego pomiiać téy zasady, którą wszystkie cywilizowane rządy, w prawach swoich przyięły.
Drugi Sędzia przychylił się do tego zdania, i Prezyduiący po krótkiéy do obwinionego przemowie, wziął w rękę papiery, leżące przed sobą.
— Oskarżonym iesteś, rzekł, iż będąc Officerem w służbie nieprzyiacielskiéy, przeszedłeś przebrany dnia 29 Listopada r. b. straże Amerykańskiego woyska, rozłożone na Białéy-Równinie, przez co stałeś się podeyrzanym, żeś usiłował szko-