Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/171

Ta strona została przepisana.
171
ROZDZIAŁ VIII.

— To, co zmienić może stan rzeczy, rzekł tenże sam Sędzia do prezyduiącego, rozumiem, iż należałoby wysłuchać świadków, do których się odwołuie.
— Zapewne; odpowiedział prezyduiący. Prosiemy do siebie Pana Warthona Oyca.
Pan Warthon zbliżył się ku szrankom sądowym, drżąc cały z pomięszania, a prezyduiący dawszy mu czas do uspokoienia się, przemówił stosownie, i następuiące zadał mu pytanie:
— Jesteś Oycem obwinionego?
— Tak iest, on tylko iedynym synem moim.
— Wiadomo ci dlaczego, i poco przyszedł do ciebie 29 Listopada r. b.?
— Jak sam wyznał, poto, żeby się zemną zobaczył, równie iak z swemi siostrami.
— Byłże przebrany? zapytał ieden z Sędziów, przewracaiąc ciągle papiery leżące na stole.