Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/172

Ta strona została przepisana.
172
SZPIEG

— Tak.... nie miał na sobie munduru woyska swoiego.
— Nosił perukę?
— Miał na głowie... cóś temu podobnego.
— Byłże ubrany w obszerną kapotę, z ordynaryinego sukna?
— Tak.... ubranie iego dość było pospolite.
— Jak dawno nie widzieliście się Panowie z sobą? zapytał się Prezyduiący.
— Czternaście miesięcy.
— I pewien iesteś, iż po nic innego nie przyszedł, iak żeby zobaczył się z oycem?
— Ze mną, i z córkami moiemi.
— W tém wszystkiém nie widzę przewinienia, tylko lekkomyślność i nierozsądek, rzekł Prezyduiący do ucha iednemu z Sędziów. Lecz drugi obrócił się w tym momencie do Pana Warthona:
— Jestżeś przekonanym zapytał go, iż syn twóy nie odebrał żadnego potaiemnego zlecenia, od Sir Henryka Klinton, i że by-