Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/19

Ta strona została przepisana.
19
ROZDZIAŁ I.

nowisko miéć mogła. Skała owa do gotyckiéy baszty podobna, niedostępną prawie się zdawała, i Kapitan nie mógł się na nią dostać inaczéy, iak okrążaiąc ią do koła. Połowę ieszcze drogi nie był uszedł, gdy w nieiakiéy odległości spostrzegł schodzącego z drugiéy strony człowieka, w którym od razu poznał Skinnera.
— Zbóyca ów na plecach uzbroiony w fuzyą, nie śmiał się bronić ujrzawszy Kapitana, mierzącego do siebie z karabinka, i uciekać zaczął, chociaż naumyślnie zasadził się był na niego, iżby go mógł zamordować.
— W galop! Sytgreawie! w galop! krzyknął Lawton, ścigaiąc za uciekaiącym po skale.
Chwytay łotra, trzymay go, tylko prędko żeby nam nie umknął.
Doktor nie wiedząc w którą miałby obrócić się stronę, oglądał się wciąż na około siebie, i dopiero po chwili dopatrzywszy na drodze człowieka, zmierzaiącego ku la-