Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/194

Ta strona została przepisana.
194
SZPIEG

— Żeby tylko ten goniec przybył, rzekł Dunwoodi, nic bardziéy smutnieyszego bydź nie może, iak w niepewności zostawać.
— Właśnie życzenia twe spełnione Majorze! patrzay iak pędzi ku nam galopem. Bóg by zrządził, żeby przywiózł z sobą ułaskawienie, bo cierpieć nie mogę, kiedy młody człowiek, a do tego woyskowy dzwoni nogami w powietrzu.
Wysłany goniec, nadjechał téż w tym momencie.
— Jakież przywozisz nowiny? zawołał Dunwoodi wybiegaiąc naprzeciw niemu.
— Wyborne! odpowiedział dragon, który dowiedział się, iż oddział nieprzyiacielski o iakim Mason mówił, pierzchnął przed dywizyą Jenerała Heath, i że wszystkie zabory wpadły w moc zwycięzcy, oto są moie depesze!
Dunwoodi nie posiadaiąc się z uciechy, wyrwał mu list z ręku, i iak był zapieczę-