Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/204

Ta strona została przepisana.
204
SZPIEG

— Bez wątpienia. Sam go namawiał do zrzucenia z siebie ubioru, który go mógł w iakie podeyrzenie wprowadzić.
— Ale nie wiedział, iż Henryk zostawał w woysku królewskiém?
— Jakże nie: rzekła Miss Pcylon, wystawiał mu niebezpieczeństwo, na iakie się narażał.
Dunwoodi podniośł z ziemi okropną sentencyą, która mu z rąk wyleciała, i rzuciwszy okiem na fatalne słowa “zatwierdzam” oraz na podpis, pod témże umieszczony, wpadł w głębokie zamyślenie, iakby ieszcze szukał sposobów ratowania Henryka. Nieszczęśliwi naymnieyszego nie tracą zdarzenia, co ich stan osłodzić może: wszystkich przeto oczy zwróciły się na niego, i każdy pochlebiał sobie, iż cień nadziei szlachetną duszę Maiora ożywiał.
Lecz cóż powiedział? Cóż przyrzekł? zawołał nakoniec z uniesieniem.