Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/207

Ta strona została przepisana.
207
ROZDZIAŁ IX.

brata iuż niezawodnie wyiednaném bydź miało.
Nie tyle Miss Peyton, przywiązywała znaczenia do usiłowań Maiora. Zdawało iéy się prawie niepodobném, aby ieden nieznaiomy, który ani się swoiemi czynami wsławił, ani do liczby dowodzców wóysk Amerykańskich należał, mógł uzyskać od Washingtona przebaczenie, które on wysłużonemu w oyczyznie Pułkownikowi Syngleton odmówił. Nie taiła nawet swych uwag w téy mierze siostrzenicy swoiéy, która widząc znikaiące na nowo swe nadzieie, w niepewności różnym marzeniom oddana, do okna się zbliżyła. Stanęły iéy przed oczyma góry, i wierzchołek téy, gdzie pierwszy raz uyrzała, nieznanego odludka mieszkanie. Nie więcéy iak o pół mili, góra ta oddalona od folwarku, łatwo od innych rozróżnioną bydź mogła po wywyniosłym szczycie, budowie swoiéy do namiotu podobnéy, i po skalistéy powierzch-