Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/21

Ta strona została przepisana.
21
ROZDZIAŁ I.

oczu nie zniknął. Wkrótce też i Lawton zszedłszy ze skały, dopadł swego konia i cwałem przyleciał, połączyć się z towarzyszem swoim.
— Gdzież zawołał ów łotr się podział?
— A co nieprawda Lawtonie, Kapitan dragonów mógłby się lepiéy znaleźć nademnie?
— Gdzież uciekł, w którą stronę?
— Spodziewam się, żem dzielnie placu dotrzymał.
— Zaklinam cię, odpowiedzże mi gdzież iest?
— Gdzie go iuż ścigać nie będziesz: w tym lesie. Z tém wszystkiém przyznay Lawtonie! że trudno lepiéy podobny ogień wstrzymać!
Kapitan widząc iż niepodobna mu będzie dognać swego nieprzyjaciela, spoyrzał na doktora, i mimo gniewu iakim pałał na widok iego, nie mógł się ze śmiechu utrzymać; postać iego zwykle przygarbiona, te-