Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/30

Ta strona została przepisana.
30
SZPIEG

sobą się zachwycili, że ani iedno, ani drugie nie spostrzegło, kiedy dway obcy świadkowie do nich weszli. Kapitan domyśliwszy się, co było przedmiotem ich rozmowy, nie będąc przez nich widzianym, chciał się cofnąć w tym momencie, lecz doktor nie tyle delikatny, popchnął go naprzód, wyprzedził, zbliżył się, albo bardziéy przybiegł do sofy, i nie ukłoniwszy się, porwał za rękę Pułkownika Welmer.
— Wielki Boże! zawołał; puls prędki, nieregularny, twarz cała iak w ogniu, oczy czerwone, symptomata febry, którym natychmiast zapobiedz potrzeba.
Przyzwyczaiony w obozie, przyśpieszać swą pomoc, dobył zaraz z kieszeni pugilares, i iuż był lancet trzymał w ręku, gdy Welmer wstawszy z sofy, wyniosłym rzekł do niego tonem.
— Mości Panie! symptomata iakie we mnie znayduiesz, są skutkiem gorąca będącego w tym pokoiu; pomoc iego zupeł-