Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/35

Ta strona została przepisana.
35
ROZDZIAŁ II.

wało, z wdzięcznością zaproszenie to przyjęli, i po dobrym posiłku, napowrot udali się do Cztero-Kątów, gdzie wieczorem bez żadnego przypadku przybyli.
Kilkanaście dni upłynęło, bez szczególnego zdarzenia tak w Cztero-Kątach równie iak i w Szarańczach. Przeświadczenie o niewinności Henryka, i zupełne zaufanie w postępowaniu Dunwoodiego utrzymywało ciągle w nadziei familię Warthona; Kapitan zaś Lawton znudzony do żywego na swéy konsystencyi, z niecierpliwością wyglądał rozkazu, któryby go iak z niewoli uwolnił. Dość częste depesze od Majora Dunwoodiego, nigdy mu pożądanéy nie przyniosły wiadomości. Dowiedział się z nich tylko, że nieprzyiaciel posłyszawszy o poniesionéy klęsce woysk swoich, natychmiast odstąpił od bateryi, w któréy się Washington ze swą artyleryą okopał, i że przez cały czas nieczynność utrzymywała obydwa woyska, iakby w zawieszeniu