Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/38

Ta strona została przepisana.
38
SZPIEG

“Księżyc nie zaydzie, iak po północy. Przyiazny to iest moment piekielnym sprawom.”
Ręka co to pismo skreśliła, nie była mu obcą. Na piérwszy rzut oka poznał w niéy charakter któren widział w biblii Hollistera, iak i na karteczce ostrzegaiącéy go o zdradzie, iaka go na drodze do Cztero-Kątów czekała. Zadziwienie iego było nadzwyczayne. Jakim sposobem Kramarz niewidziany przez nikogo, mógł mu tę taiemniczą kartkę w pokoiu zostawić? coby miał za powody interessować się tak dalece człowiekiem, który mu się nieubłaganym iego nieprzyiacielem okazał? — że zaś Harwéy Birch był szpiegiem woysk królewskich, to nie ulegało naymnieyszemu powątpiewaniu; stawiony bowiem przed sądem woiennym, przekonanym został, iz nietylko doniósł Jenerałowi Angielskiemu, o poruszeniach woysk Amerykańskich, ale nadto podał mu plan, któryby mógł znie-