Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/40

Ta strona została przepisana.
40
SZPIEG

Nie wątpił on, iżby kartka iaką odebrał, chociaż zawile i ciemno napisana, nie miała bydź przestrogą o nowym zamachu Skinnera, i kilkanaście razy na wszystkie oglądał ią strony, iakby z niéy chciał wycisnąć dokładnieysze wyiaśnienie, któreby mu mogło posłużyć do uniknienia spisku, lub ieżeliby się powiodło, do schwytania swego nieprzyiaciela. Przemyślał właśnie iak sobie miał w takiém zdarzeniu postąpić, kiedy Sytgreaw, który każdego rana odwiedzał Kapitana Syngletona, oddał mu list Miss Peyton, zapraszaiący go na wieczór ile bydź może naywcześniéy.
Nowe wyobrażenie uderzyło w tym momencie Kapitana. Cóż byłoby niepodobnego, żeby familia Warthonów, iakiém niebezpieczeństwem zagrożoną bydź nie miała?
— Co tam słychać w Szarańczach? zapytał doktora. Nie zaszło tam co nowego?