Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/47

Ta strona została przepisana.
47
ROZDZIAŁ II.

strzenicy, w zbliżaiącéy się właśnie godzinie, w któréy stosownie do zwycząiów Amerykańskich, hymen zwykł był zapalać pochodnią swoię. W kilka minut wróciła ona wraz z Sarą, na któréy nieśmiałość i zapłonienie się patrząc, ogólnie powiedziéćby można, iż rumieniec na twarzy iest ieszcze sumieniem, i cnotą młodzieży. Welmer postąpił ku swéy narzeczonéy, z zapałem uściskał iéy rękę, którą mu Sara spuściwszy oczy podała. W całéy iednak powierzchowności pułkownika, Lawton uważał pewien rodzay wymuszenia i przysady, iakaby nigdy wzbudzić nie mogła przekonania, iżby się w duszy cieszył z swego przeznaczenia; i owszem zdawał się bydź miotanym różnemi myślami, nieukontentowanym sam z siebie, i tylko uyrzawszy Sarę, zmienił swą postać, niby zachwycony swém szczęściem, iakie go wkrótce czekało. Wszyscy z uszanowaniem powstali, Kapelan otworzył iuż