Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/59

Ta strona została przepisana.
59
ROZDZIAŁ II.

czać się daie, gdy przybył pod cmentarz, w którym tak świeżo zwłoki John Bircha pochowane zostały; zadrżał mimowolnie i obeyrzał się na około z boiaźni, czyli duch iaki za nim nie goni. Zdawało mu sic w przerażonéy iego wyobraźni, iż widział posiać ludzką, która powstawszy ze swego zimnego łoża, wiecznego noclegu, zmierzała ku drodze, którędy miał przeieżdzać. Przestrach wrócił mu naturalną żywość, iaką czuł w sobie przed czterdziestą laty, i wypuściwszy konia galopem, nie dał mu odetchnąć aż dopóki nie stanął na rynku dość lichego miasteczka w Cztero-Kątach, obok którego wznosił się, i właśnie piérwszą był ozdobą zaiezdny dom Betty Flanagan. Światło w oknach od komina wychodzące, zapewniło go dopiero, iż stanął w żyiących mieszkaniu, i choć się iuż wprawdzie duchów nie lękał, trwożyła go iednak zuchwałość dragonów Wirgińskich, którzy zwłaszcza piiani, często dla star-