Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/60

Ta strona została przepisana.
60
SZPIEG

szych swoich żadnego nie mieli względu. Z tém wszystkiém trzeba było wypełnić poruczone sobie zlecenie. Zsiadł przeto z konia i zbliżywszy się po cichu do okna, chciał podsłuchać, iako téż przypatrzyć się coby się wewnątrz owego domu działo.
Sierżant Hollister, i Betty Flanagan siedząc pod piecem zaiadali sobie smacznie kolacyą, rozmawiaiąc ile można było dosłyszéć, o cudownéy ucieczce Kramarza.
— Powtarzam ci sierżancie! mówiła Betty, ocieraiąc gębę ręką, i popiiąiąc z garcowki ulubiony swóy kok-tail; miałam słuszną przyczynę, i nikt mnie nie przekona, żeby to był prawdziwy kramarz. Musiał on miéć pazury, ogon, nogi krzywe i kopyciaste; siarkę pewnie od niego słychać było. Zresztą Panie odpuść! nie godzi się poczciwéy kobiécie mówić nawet o tym, o którym iak wszyscy powiadaią, był to Belzebub w postaci kramarza.