Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/61

Ta strona została przepisana.
61
ROZDZIAŁ II.

— Daymy o tém pokóy Mistress Flanagan odpowiedział Weteran, niech sobie będzie kto chce, dość że mi się ieszcze nikt tak gładko z rąk moich nie wyśliznął.
Cezar przekonawszy się, iż żadnego nie było niebezpieczeństwa, któregoby miał się obawiać; ośmielił się wreszcie do drzwi zwolna zasztukać, lecz dreszcz go zimny wskroś przeszył, gdy uyrzał Hollistera otwieraiącego drzwi, z dobytym w ręku pałaszem.
— Czego chcesz? zawołał sierżant.
Ledwie stary negr mógł się wytłómaczyć, iż z listem przysłanym został.
— Weydź, rzekł Hollister, mierząc go od stóp do głowy, i pokaż mi co masz za list. Ale nayprzód powiedz mi swe hasło.
— Nie rozumiem czego żądasz odemnic, odpowiedział Cezar.
— Któż cię tu przysłał?
— Ten Pan wysoki, z okularami, doktor co iest przy Kapitanie Syngleton.