Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/67

Ta strona została przepisana.
67
ROZDZIAŁ II.

— Jeżeli mnie szukasz zawołała, któżby mi miał prawo zabronić, iżbym póyść z tobą nic miała? wszakże iestem wdową, i panią méy woli?
— Powiedz Panie Belzebubie! powiedz czego żądasz odemnie? i czy mam póyść za tobą?
— Milcz szalona kobiéto! zawołał Harwey, milcz! a ty stary waryacie, bierz za broń, wsiaday na konia, i śpiesz żywo na pomoc swemu Kapitanowi, ieżeli godzien iesteś te znaki nosić na sobie, ieżeli ci cokolwiek miła iest oyczyzna twoia i honor.
Kończąc te słowa wyszedł, zostawiając zadziwionego Cezara, osłupiałą Betty, i sierżanta Hollister odmawiaiącego pacierze, za uwolnienie siebie z czartowskich sideł.
Poznawszy dawnego swego przyiaciela stary negr, chciał go zaraz na samém weyściu powitać, lecz sierżant wpół się go uchwyciwszy, trzymał go cały czas za o-