Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/72

Ta strona została przepisana.
72
SZPIEG

założyć swoię świątynię: nikt z obecnych odezwać się nie śmiał, i tylko ieden Sytgreaw, któryby wolał przechorować niż długo niemym pozostać, zasiadłszy obok Miss Peyton, pierwszy z nią rozmowę rozpoczął.
— Małżeństwo, rzekł do niéy, stan to iest bardzo chwalebny w oczach Boga i ludzi, gdyż się na świętych prawach natury opiera. Błądzili przodkowie nasi, upowszechniaiąc wielożeństwo, i tym sposobem człowieka do stanu bydlęcego poniżaiąc. Upłynęły przecież te barbarzyńskie wieki, a z postępem oświaty, postanowiono iż mężczyźnie wiecéy nad iednę żonę miéć nie wolno.
Welmer spoyrzał na doktora z oburzeniem i wzgardą.
— Rozumiałabym, rzekła Miss Peyton, iż dobrodzieystwo to, winni jesteśmy naypiérwéy religii naszéy, która iest naylepszą moralności nauką.